Zapewne od dawna wszyscy wiedzą,
że sprawy łatwe załatwia się od ręki. Albo bardzo szybko. I wtedy zostają
sprawy trudne i jeszcze trudniejsze.
Czasem też w takich decyzjach są
dwie strony, które są tak odlegle od siebie, że wydaje się iż nie da się ich
pogodzić, podjąć decyzji dobrej dla wszystkich. Co wtedy zrobić? Uciec? Nie
podejmować żadnej decyzji?
Z punktu widzenia, zarządzania
czy różnych procesów to chyba najgorsze rozwiązanie. Wiem o tym dobrze, choć
czasem mamy takie sytuacje, w których żadne wyjście nie jest dobre. Gdy to
piszę jestem w trakcie podejmowania jednej z trudniejszych decyzji
samorządowych (prestiżowo i wizerunkowo) jakie mam podjąć. I czuję się z tym
dobrze, bo przez lata nauczyłem się podejmować takie decyzje.
Nie napiszę teraz o jaką sprawę
chodzi, ale proszę mi wierzyć, ważną. Jak skończy się ten temat, pewnie w ciągu
kilku tygodni będzie wiadomo. Dlaczego o tym piszę? Może dlatego, żeby
uświadomić wielu osobom, że to co robię na co dzień, to nie jakaś zwykła
zabawa, picie kawy czy rozmowy. To trudne i odpowiedzialne zajęcie. Ale ja
je lubię.
Zdjęcie: Waldemar Kosowski |