Od jakiegoś czasu w wielu
rozmowach podkreślałem, że myślenie o sianowskim samorządzie jak krainie
„mlekiem i miodem” płynącej nie jest do końca prawdą. Jeśli chodzi o finanse, bo w kwestii ludzi taką
kraina jesteśmy.
Od wiele lat obserwuję to co dzieje się w
samorządach. Myślę, że jestem doświadczonym samorządowcem, który dzięki
świetnemu zespołowi osiągnął niejeden sukces. I tak pewnie będzie nadal, z
jednym jednak zastrzeżeniem. Po prostu przyszedł moment, w którym stajemy dość
blisko krawędzi finansowej jako gmina. Nie jest to dziwne, bo poważne już
problemy z przygotowaniem budżetu na rok 2020 ma setki samorządów. Tak dzieje
się dzięki zwiększeniu zadań nakładanych na gminy przy jednoczesnym
zmniejszaniu ich finansowania. My jeszcze
dajemy radę, bo jak zwykle
pilnujemy każdej złotówki.
Jednak w tym samym czasie
musieliśmy też podjąć kilka niepopularnych działań. Bo łatwo jest dawać, czasem
jednak trzeba też zwiększać obciążenia. Nie dzieje się tak jednak z winy
samorządu – a na takie decyzje wpływ mają dwie przesłanki.
Z jednej strony przy podwyżce
opłat za odpady zmiana przepisów i nowy przetarg, gdzie została złożona tylko
jedna oferta i była znacznie droższa niż poprzednio. Z drugiej strony podwyżki
czynszów w lokalach komunalnych i
socjalnych – tu dalej stawki są jedne z niższych w regionie, ale podwyżki
pozwolą w znacznie większym stopniu realizować potrzeby remontowe w
mieszkaniach czy też decyzje wspólnot.
Uwierzcie mi, że takie decyzje
nie są łatwe. czasem jednak są niezbędne. A finanse samorządu? Będzie trudno,
ale jak nie Sianów, to kto da radę?
Zdjęcie: Milena Szczepańska Zakrzewska |