Nie wiem czy
gorzej patrzę na niemieckie tygrysy znane ze zdjęć, filmów czy opisów, czy na
polskiego tigera, pobudzający napój energetyczny. W ostatnich dniach głośno
zrobiło się o kampanii reklamowej pewnej polskiej firmy – koncernu Maspex. Choć
przyzwyczailiśmy się do wielu skandalicznych reklam, to 1 sierpnia promując
napój energetyczny tiger (z premedytacją z małej litery) forma przekroczyła
wszelkie granice. Choć moim zdanie przekroczyła je dużo wcześniej, jednak
dotyczyło to może spraw, które nie wszystkich interesowały, co więcej chyba
nawet niektórych cieszyły. Nie wiem jak czuli się żyjący jeszcze Powstańcy
Warszawscy, jak czuły się ich rodziny czy bliscy 200 tys. ofiar Powstania. Wiem
jak czułem się ja. Podle.
Ale po kolei.
Skoro pozwalamy, jako konsumenci, na reklamy traktujące kobiety jak przedmioty,
to pierwsza granica została przekroczona. Jeśli 10 kwietnia ktoś ogłasza „dzień
lotnictwa” w przerażający sposób nawiązując do 96 ofiar katastrofy smoleńskiej,
to przekracza kolejną, drwiąc z ofiar, drwiąc z ich rodzin, drwiąc w końcu z
wielu Polaków. Jeśli 15 czerwca, w dzień ważny dla wierzących Polaków drwi się po
raz kolejny, tym razem zrównując Boże Ciało do zabawy słownej z ciałem kobiety,
znowu drwi się z większości Polaków. Robi to polska firma.
Takich akcji
pewnie było więcej, o wielu z nich nie wiem. Ironią jest to, że robi to firma z
symbolicznego dla Polaków miasta – z Wadowic. Ironią jest również to, że przy
innych swoich produktach, chce jawić się jako ktoś oferujący przyjazne rodzinne
produkty, choćby makarony Lubella.
Dla mnie to
wszystko jest upokarzające, poczułem się jak debilny trybik, który zrobi tak
jak mu każą. Dlatego cieszą mnie wszelkie przejawy bojkotu produktów Maspexu,
czy te instytucjonalne, czy tez indywidualne. Tak działa polska firma mające w
swojej grupie kapitałowej wielu znanych marek (zachęcam do szczegółowego
zapoznania się z nimi, ale to np. Tymbark, Kubuś, Lubella, Malma). Chciałbym
wspierać rodzimy kapitał, choćby przez patriotyczne zakupy. Tu jednak się nie
da.
Wychodzi więc
na to, że choć niemieckie tygrysy zabijały i jest to jeden z symboli tragicznej
dla Polski II wojny światowej, to Maspex ze swoim tigerem nie jest lepszy.
Zabija w nas patriotyzm, dumę narodową, wyśmiewa wszelkie przejawy
podmiotowości Polaków.
I tu rodzi się
pytanie gdzie jest granica normalności, na ile „władcy umysłów”, czyli spece od
reklamy, mogą sobie pozwolić. Mam nadzieję, że na coraz mniej, a sprawa Maspexu
i tigera nauczy „tanich skandalistów”, że to się nie opłaca. W każdym razie
moja lista produktów spożywczych znacznie się ograniczyła. Mam nadzieję, że
wielu osób też. Dla Powstańców, dla Kobiet, dla Katolików, dla Polaków. Warto.