Kryzys, sytuacja kryzysowa. To ostatnio
najczęściej kołatające mi w głowie słowa. Dotyczyły oczywiście zanieczyszczenia
sianowskiej wody i kilku dni trudnych działań mających doprowadzić mieszkańców
Sianowa i Kłosu do normalności. To pokazuje, że bez względu na to czy człowiek
pełniąc pewne funkcje stara się coś robić czy tylko pozoruje prace, to i tak
pewne niezależne ode mnie kwestie mogą wszystko zniszczyć.
Jednak te trzy
dni nauczyły mnie kilku ważnych, nowych (choć nie jestem już tak młody) rzeczy.
Po pierwsze,
warto słuchać osób, które chcą doradzać i w spokoju używają konkretnych
argumentów. Nawet jak czasem są ze sobą sprzeczne, to i tak pokazują pewną
ścieżkę działania.
Po drugie, żadne
nawet najlepsze procedury, nie zastąpią reagowania i myślenia w konkretnych
sytuacjach, gdy jeden po drugim walą się misternie ułożone klocki, a każdy
myśli, że już nic złego wydarzyć się nie może.
Po trzecie,
nerwy nie są dobrym doradcą. Wiem, Ameryki tym nie odkryję, ale zawsze warto to
sobie przypomnieć.
Po czwarte,
dziwnym trafem, w takiej sytuacji „budzą” się wszyscy, którzy w jakiejkolwiek
sprawie czy temacie są niezadowoleni z mojej pracy czy polityki sianowskiego
samorządu. Nie muszę chyba dodawać, że to niezadowolenie wynika z innych
tematów. Bo to, że są osoby niezadowolone z samej wody można zrozumieć.
Po piąte,
zaskoczyła mnie na plus ilość osób, które mnie osobiście wspierały, momentami
nawet rozluźniając atmosferę żartami. Oczywiście stosownymi. Za to dziękuję.
Wiem jedno.
Nie jesteśmy pierwszym miastem w którym zdarzyła się taka sytuacja. Co więcej
takie sytuacje bywały przy wiejskich wodociągach w naszej gminie dużo częściej.
Tam jednak o wiele łatwiej zdiagnozować przyczyny.
Teraz
przychodzi jednak czas na przeanalizowanie całej akcji, zastanowienie co trzeba
poprawić. Nie piszę o wodzie, bo to jakby odrębna sprawa i działania Gminnych
Wodociągów i Kanalizacji. Dla mnie ważne teraz jest analiza dotycząca
komunikacji, pomysły na pomoc w dostarczaniu wody ludziom i zapewnienie tego
bezpiecznie. Nie zgadzam się jednak na proste słowa „wiedzieli wcześniej a nie
poinformowali”. Podstawą informacji z „wodociągów” była decyzja SANEPIDU, tak
związana z zanieczyszczeniem jak i z dopuszczenie do pełnego użytku wody.
Cóż … wiem, że
nie wszystko zagrało idealnie, wiem, że przez te kilka dni popełnionych zostało
kilka błędów. Mam tylko nadzieję, że nie powtórzymy ich w przyszłości. Zresztą
najlepiej, żeby taka sytuacja się nie powtórzyła. Tego sobie wszyscy życzmy.
No i teraz Panie Burmistrzu dopiero poleje się fala hejtów...
OdpowiedzUsuńLudziom nie dogodzi się nigdy i taka jest prawda. Każdy, w każdej pracy ma swoje obowiązki, zktórych musi się wywiązać ale także każdy pracownik ma swoje prawa i prawo do własnego -odrębnego często- zdania i linii obrony.
Brawo za odwagę, choć nie wiem czy takie wpisy dadzą jakiś (zamierzony?) efekt.
Ola tego samego zdania jestem,tak pomyslałam ciekawe jesli by była akcja dbamy o srodowisko nasze ile osób by sie pojawiło,i co chciały zrobobic
Usuń