środa, 27 grudnia 2017

Grudzień z sercem.





Choć człowiek myśli i chce szukać różnych tematów, to i tak w czasie Bożego Narodzenia, w czasie oczekiwania, czyli całego grudnia, nasuwa się jeden temat. I jest to jak zwykle dobroczynność, choć takie słowo jakoś ucieka nam ostatnio ze słownika. A to po prostu działanie polegające na niesieniu bezinteresownej pomocy innym.
Tak tak, to takie proste. Ale jak ważne. I, po raz kolejny w Sianowie ludzie udowadniają, że są dla innych. Nie będę wymieniał rodzaju akcji, nie będę pisał o kwotach. A o ludziach.
Bo wyobraźmy sobie sytuację, że jednak każdy zamyka się w czterech ścianach swojego „m”, że nie widzi co wokół się dzieje. Bo wokół nas, czasem zamknięci w sobie, czasem w smutnych nastrojach są ludzie. Ludzie, którym jest trudniej, czy to materialnie, czy to zdrowotnie. Mogłyby tak funkcjonować dwa równoległe światy, świat szczęścia i świat smutku, kompletnie bez zachodzenia na siebie. I tak często niestety jest.
Ale zaraz, zaraz. Nie u nas. Bo u nas Ci wrażliwi wychodzą poza swoje „m” i działają. Często nie są to ludzie bogaci, bez doktoratów, ale mają coś więcej. Ogromnym pokład empatii i chęć niesienia pomocy.
Za to wszystkim dziękuję, ten nasz sianowski grudzień już zawsze będzie mi się dobrze kojarzył. Bo pomóc jednemu człowiekowi, to jak pomóc całemu światu. A skoro w naszej gminie pomagamy w ramach różnych akcji wielu osobom, to jakby cały wszechświat ratujemy. Niech więc tak zostanie, tylko proszę pamiętać, że 2 lutego 2018 r. zapraszamy na koncert „dla Wolontariuszy”. Bo dziękować też trzeba w sposób szczególny.


zdjęcie: Waldemar Kosowski

wtorek, 28 listopada 2017

Aktywność w sieci.





Czasy nastały takie, że większość z nas aktywnie korzysta z nowości komunikacyjnych i jest aktywnych w internecie. Oprócz zwykłego przeglądania sieci, „żyjemy” również na różnych portalach społecznościowych, a aktywność wielu osób przekłada się na ciekawe moim zdaniem zjawiska.  Tak globalne jak i lokalne. O tych dużych ponad gminnych nie będę pisał, socjologowie stworzyli już na ten temat tomy lektur.
Jednak ciekawie dzieje się i u nas. Aktywny i często cytowany jest Facebookowy profil gminy Sianów, w wielu sytuacjach prowadzone są ciekawe dyskusje o  moim profilu (czasem poza nim zresztą). Do tego powstają też grupy zamknięte. Różne. Jest grupa bardzo krytykująca wszelkie działania sianowskiego samorządu, w myśl zasady, ze co byśmy nie zrobili i tak będzie źle. Oczywiście każdy ma prawo do krytyki, to rzecz normalna. Gorzej gdy na krytyce się kończy, bo jaki sens ma wtedy komentowanie gminnej rzeczywistości. Że źle, że brzydko, że nie tak, że bezmyślnie. I żadnych pomysłów. Oczywiście każda forma wyżycia się ma sens, przynajmniej według niektórych.
Ale jest też druga strona medalu, niedawno powstała nowa grupa na tym samym portalu. Oprócz zwykłych żartów, oprócz przekazywania gminnych informacji zdarzyła się tu rzecz wyjątkowa. Jedną z pierwszych rzeczy które zrobili członkowie tej grupy to aktywna pomoc (rzeczowa głównie, choć nie tylko) osobie, która po tragicznym wydarzeniu znajduje się w szpitalu. Super pomysł, pomysł który pokazuje, że „aktywność w sieci” może mieć tak pozytywne wyniki. Że oprócz zwykłej konwersacji, wymiany poglądów i zdań na różne tematy jest dla tych osób coś więcej. To piękny odruch i za to dziękuję!
I o to normalnym ludziom chodzi, krytykujmy, chwalmy, ale miejmy odruch pomocy. To świadectwo, które warto zapamiętać już nie tylko lokalnie, bo jak pięknie może być w Polsce, jeśli wszyscy aktywni internauci będą pomagać potrzebującym. Piszę to z pełną świadomością, z perspektywy Sianowa, gdzie wiele osób wie, że trzeba pomagać, wiele pomaga i organizuje zbiórki charytatywne. A jednak dalej pojawiają się nowe akcje. To bardzo dobry przykład do naśladowania.



wtorek, 21 listopada 2017

Fabryka zapałek i co?




W ostatnich dniach mieszkańcy Sianowa mogli zauważyć upadek (albo prościej – zburzenie) jednego z ostatnich obiektów po symbolu miasta, czyli fabryce zapałek. Nie tylko jako burmistrzowi, ale też z czysto osobistych pobudek nie był i nie jest to dla mnie łatwy widok. Z osobistych, gdyż moja mama, wraz z wieloma innymi osobami przyjechała do tej fabryki z technikum drzewnego (chyba taka była nazwa tej szkoły?) w Jarocinie. Łatwo więc odgadnąć, że gdyby nie fabryka, nie byłoby też mnie.
Jednak losy tak zakładu jak i obiektów nigdy nie były zależne od gminy. Była to własność Skarbu Państwa, a od 2007 fabryką zaczął władać syndyk. W roku 2010 sprzedał obiekt, który trafił w ręce dewelopera – dość dużego jak na Pomorze Środkowe. Wtedy zaczął się czas najbardziej niebezpieczny, bo wiele pożarów, składowanie odpadów niebezpiecznych itd. Po kolei wyburzano obiekty, które bez remontów od wielu wielu lat były w tragicznym stanie technicznym. W końcu teren stał się zapleczem budowy obwodnicy Sianowa i Koszalina, zresztą bez zgody gminy. Po długim czasie udało nam się uprawomocnić decyzję o nielegalności takich działań, teraz następują wizje w terenie i kary dla właściciela. I być może jako kara, akurat teraz nastąpił jeden z ostatnich aktów, tak emocjonalny dla niektórych. Zburzenie budynku biurowego nastąpiło za zgodą wszelkich możliwych służb (również konserwatora zabytków), a gmina i burmistrz nie mają na taki stan rzeczy żadnego wpływu. Poza smutkiem.
Co jednak zostanie, albo co może zostać w pamięci mieszkańców?
Pomysły są dwa i nieprawdą jest, że sianowski samorząd „ma to gdzieś”. Po pierwsze jesteśmy w trakcie opracowania miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu, a ja bardzo chcę aby był on przeznaczony pod budownictwo mieszkaniowe, a budynki swoją zabudową nawiązywały wyłącznie do starej „fabrycznej” zabudowy. Po drugie, mamy pomysł na obiekt edukacyjny (nawiązujący do różnych nowoczesnych form interaktywnej edukacji dzieci) w pobliżu kina Zorza. I w tym obiekcie chcemy, aby jedna z części nawiązywała i pokazywała sposób produkcji zapałek w sianowskiej fabryce. Nie chodzi jednak o oglądanie, ale o dotykanie, zabawę, naukę i, co ważne u nas, o pamięć.
Wiem, że są w Sianowie „bardzo mądrzy krytykanci” którzy chcą muzeum. Moim zdaniem dobre muzeum, które miałoby wielu odwiedzających, to kilkadziesiąt milionów złotych. Zamiast, dróg, ścieżek, boisk, placów zabaw, kanalizacji czy wodociągów. A i tak nie ma ani gdzie go wybudować (bo to teren prywatny) ani skąd pozyskać środki zewnętrzne, choć w tym jesteśmy specjalistami (nie ma jednak środków na takie działania w satysfakcjonującej wysokości, a robienie prowizorki obraziłoby wiele osób pamiętających fabrykę).
Więc pamiętajmy, myślmy wspólnie być może o innych ciekawych pomysłach. A krytykantów i tak zawsze będzie wielu, trzeba ich zrozumieć.


  fot. Waldemar Kosowski

Widok na Fabrykę Zapałek założoną przez Augusta Kolbego w 1845 r.