W ostatnich
dniach mieszkańcy Sianowa mogli zauważyć upadek (albo prościej – zburzenie)
jednego z ostatnich obiektów po symbolu miasta, czyli fabryce zapałek. Nie
tylko jako burmistrzowi, ale też z czysto osobistych pobudek nie był i nie jest
to dla mnie łatwy widok. Z osobistych, gdyż moja mama, wraz z wieloma innymi
osobami przyjechała do tej fabryki z technikum drzewnego (chyba taka była nazwa
tej szkoły?) w Jarocinie. Łatwo więc odgadnąć, że gdyby nie fabryka, nie byłoby
też mnie.
Jednak losy
tak zakładu jak i obiektów nigdy nie były zależne od gminy. Była to własność
Skarbu Państwa, a od 2007 fabryką zaczął władać syndyk. W roku 2010 sprzedał
obiekt, który trafił w ręce dewelopera – dość dużego jak na Pomorze Środkowe.
Wtedy zaczął się czas najbardziej niebezpieczny, bo wiele pożarów, składowanie
odpadów niebezpiecznych itd. Po kolei wyburzano obiekty, które bez remontów od
wielu wielu lat były w tragicznym stanie technicznym. W końcu teren stał się
zapleczem budowy obwodnicy Sianowa i Koszalina, zresztą bez zgody gminy. Po
długim czasie udało nam się uprawomocnić decyzję o nielegalności takich
działań, teraz następują wizje w terenie i kary dla właściciela. I być może
jako kara, akurat teraz nastąpił jeden z ostatnich aktów, tak emocjonalny dla
niektórych. Zburzenie budynku biurowego nastąpiło za zgodą wszelkich możliwych
służb (również konserwatora zabytków), a gmina i burmistrz nie mają na taki
stan rzeczy żadnego wpływu. Poza smutkiem.
Co jednak
zostanie, albo co może zostać w pamięci mieszkańców?
Pomysły są dwa
i nieprawdą jest, że sianowski samorząd „ma to gdzieś”. Po pierwsze jesteśmy w
trakcie opracowania miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla tego
terenu, a ja bardzo chcę aby był on przeznaczony pod budownictwo mieszkaniowe,
a budynki swoją zabudową nawiązywały wyłącznie do starej „fabrycznej” zabudowy.
Po drugie, mamy pomysł na obiekt edukacyjny (nawiązujący do różnych
nowoczesnych form interaktywnej edukacji dzieci) w pobliżu kina Zorza. I w tym
obiekcie chcemy, aby jedna z części nawiązywała i pokazywała sposób produkcji
zapałek w sianowskiej fabryce. Nie chodzi jednak o oglądanie, ale o dotykanie,
zabawę, naukę i, co ważne u nas, o pamięć.
Wiem, że są w
Sianowie „bardzo mądrzy krytykanci” którzy chcą muzeum. Moim zdaniem dobre
muzeum, które miałoby wielu odwiedzających, to kilkadziesiąt milionów złotych.
Zamiast, dróg, ścieżek, boisk, placów zabaw, kanalizacji czy wodociągów. A i
tak nie ma ani gdzie go wybudować (bo to teren prywatny) ani skąd pozyskać
środki zewnętrzne, choć w tym jesteśmy specjalistami (nie ma jednak środków na
takie działania w satysfakcjonującej wysokości, a robienie prowizorki
obraziłoby wiele osób pamiętających fabrykę).
Więc
pamiętajmy, myślmy wspólnie być może o innych ciekawych pomysłach. A
krytykantów i tak zawsze będzie wielu, trzeba ich zrozumieć.
fot. Waldemar Kosowski
Widok na Fabrykę Zapałek założoną przez Augusta Kolbego w 1845 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz