środa, 27 czerwca 2018

Czy zawsze wszystko wychodzi?




Jest już trochę po meczu Polaków z Kolumbią na Mistrzostwach Świata w piłce nożnej. Porażka, klęska, wstyd, hańba itp. Takie słowa często padały z ust ogromnie zawiedzionych kibiców. I nie ma się co dziwić, bo każdy z nas był rozczarowany. Jednak gdy wywieszaliśmy biało-czerwone flagi na głównej ulicy Sianowa, powiedziałem sobie, że będą wisiały, dopóki polska reprezentacja będzie grała w Rosji. I zostaje jeszcze mecz z Japonią. Nie chcę tu krytykować zawodników, oni na pewno bardzo chcieli. I są chyba rozczarowani bardziej od nas wszystkich. My musimy pamiętać, że Polska i nasze barwy dalej są ważne, a sport przyniesie nam jeszcze nie raz wiele radości. I pewnie smutków, bo tak to z nim jest.
Czasem podobnie jest i w innych dziedzinach. Są oczekiwania, są nadzieje. I wiele osób, które starają się, aby wszystko wyszło dobrze. A wychodzi różnie. Gdy brakuje nam chęci, ambicji czy pomysłów, to źle. Jeśli jednak rezultat działań jest trochę poza nami, to musimy to przyjąć z pokorą.
W życiu publicznym bywa podobnie. Chcemy zrobić wszystko, ale są ograniczenia. Czasem organizacyjne, czasem ludzkie, ale najbardziej finansowe. Bo gdy słyszę oczekiwania, to wiem, że często są słuszne. I wiem, że nie brakuje w sianowskim samorządzie chęci, ambicji, pomysłów. Ale pamiętajmy o różnych ograniczeniach. Pewnie innych, niż przy polskiej reprezentacji, ale jednak. A piłkarze? Ich mi jest mimo wszystko najzwyczajniej szkoda.

Oldboje Victorii Sianów kontra Zryw Kretomino16 czerwca 2018 r., 
 zdjęcie Waldemar Kosowski






poniedziałek, 4 czerwca 2018

Najważniejsi są ludzie.




Sprawując funkcję publiczną zawsze mamy dylematy. Czy ważniejsi są ludzie którzy nam ją powierzyli (czyli wprost mówiąc wyborcy), czy jednak pewne zależności, układy, kontakty. Gdyby zapytać, każdy polityk czy samorządowiec odpowie wprost: najważniejsi są ludzie!!! I to jest dobra odpowiedź, jednak czy zawsze ma odzwierciedlenie w rzeczywistości? Na to pytanie niech każdy odpowie sam.
Ten wstęp związany jest z moim niedawnym wpisem na portalu społecznościowym o treści: „Dziś zrobiłem rzecz, która długo nie dawała mi spokoju. Zawiadomiłem odpowiedzialne instytucje kontrolne o możliwych nieprawidłowościach przy budowie S6 (obwodnicy Sianowa i Koszalina). Chodzi o dziwny sposób zaniechania budowy węzła w Gorzebądzu (ważny jest i dla Sianowa i Koszalina - bo mało kto wie, że każdy samochód ciężarowy będzie w Koszalinie od strony Gdańska wjeżdżał od ul. Morskiej, bo wiadukt na Władysława IV ma ograniczenia tonażowe). Decydenci z Warszawy (głównie w GDDKiA) wiedzą o tym, a szkoda im ok. 15-20 mln zł na ten prosty węzeł. Jednocześnie w Warszawie zapadają decyzje o wydatkach bezprzetargowych na nowy sposób budowy odcinka w okolicach Kędzierzyna. A to kwota ok. 300 mln zł i to bez przetargu na rzecz firmy, która już buduje tę drogę. O tym, że z węzła przy ul. Władysława IV nie można wjechać poprzez wiadukt kolejowy wiedzą również władze Koszalina.”
Po tym zaczęła się lawina pytań, m.in. dlaczego to pan robi, dlaczego nikt inny się tym nie interesuje, dlaczego Koszalin milczy itp. A więc moi drodzy, proszę przeczytać wstęp, niech to będzie najprostsza odpowiedź. Wiem, że się narażam, wiem, że będę miał wrogów i krytyków. Ale najważniejsi są ludzie, a w przypadku budowy obwodnicy po prostu o nich zapomniano. Takie mam wrażenie, że najważniejsze stały się kilometry i statystyki. Szkoda.

 

Zdjęcie: serwis internetowy GK 24