Jest już
trochę po meczu Polaków z Kolumbią na Mistrzostwach Świata w piłce nożnej.
Porażka, klęska, wstyd, hańba itp. Takie słowa często padały z ust ogromnie
zawiedzionych kibiców. I nie ma się co dziwić, bo każdy z nas był rozczarowany.
Jednak gdy wywieszaliśmy biało-czerwone flagi na głównej ulicy Sianowa,
powiedziałem sobie, że będą wisiały, dopóki polska reprezentacja będzie grała w
Rosji. I zostaje jeszcze mecz z Japonią. Nie chcę tu krytykować zawodników, oni
na pewno bardzo chcieli. I są chyba rozczarowani bardziej od nas wszystkich. My
musimy pamiętać, że Polska i nasze barwy dalej są ważne, a sport przyniesie nam
jeszcze nie raz wiele radości. I pewnie smutków, bo tak to z nim jest.
Czasem
podobnie jest i w innych dziedzinach. Są oczekiwania, są nadzieje. I wiele
osób, które starają się, aby wszystko wyszło dobrze. A wychodzi różnie. Gdy
brakuje nam chęci, ambicji czy pomysłów, to źle. Jeśli jednak rezultat działań
jest trochę poza nami, to musimy to przyjąć z pokorą.
W życiu
publicznym bywa podobnie. Chcemy zrobić wszystko, ale są ograniczenia. Czasem
organizacyjne, czasem ludzkie, ale najbardziej finansowe. Bo gdy słyszę
oczekiwania, to wiem, że często są słuszne. I wiem, że nie brakuje w sianowskim
samorządzie chęci, ambicji, pomysłów. Ale pamiętajmy o różnych ograniczeniach.
Pewnie innych, niż przy polskiej reprezentacji, ale jednak. A piłkarze? Ich mi
jest mimo wszystko najzwyczajniej szkoda.
Oldboje Victorii Sianów kontra Zryw Kretomino16 czerwca 2018 r.,
zdjęcie Waldemar Kosowski