poniedziałek, 14 sierpnia 2017

Tiger czy niemiecki tygrys?






Nie wiem czy gorzej patrzę na niemieckie tygrysy znane ze zdjęć, filmów czy opisów, czy na polskiego tigera, pobudzający napój energetyczny. W ostatnich dniach głośno zrobiło się o kampanii reklamowej pewnej polskiej firmy – koncernu Maspex. Choć przyzwyczailiśmy się do wielu skandalicznych reklam, to 1 sierpnia promując napój energetyczny tiger (z premedytacją z małej litery) forma przekroczyła wszelkie granice. Choć moim zdanie przekroczyła je dużo wcześniej, jednak dotyczyło to może spraw, które nie wszystkich interesowały, co więcej chyba nawet niektórych cieszyły. Nie wiem jak czuli się żyjący jeszcze Powstańcy Warszawscy, jak czuły się ich rodziny czy bliscy 200 tys. ofiar Powstania. Wiem jak czułem się ja. Podle.
Ale po kolei. Skoro pozwalamy, jako konsumenci, na reklamy traktujące kobiety jak przedmioty, to pierwsza granica została przekroczona. Jeśli 10 kwietnia ktoś ogłasza „dzień lotnictwa” w przerażający sposób nawiązując do 96 ofiar katastrofy smoleńskiej, to przekracza kolejną, drwiąc z ofiar, drwiąc z ich rodzin, drwiąc w końcu z wielu Polaków. Jeśli 15 czerwca, w dzień ważny dla wierzących Polaków drwi się po raz kolejny, tym razem zrównując Boże Ciało do zabawy słownej z ciałem kobiety, znowu drwi się z większości Polaków. Robi to polska firma.
Takich akcji pewnie było więcej, o wielu z nich nie wiem. Ironią jest to, że robi to firma z symbolicznego dla Polaków miasta – z Wadowic. Ironią jest również to, że przy innych swoich produktach, chce jawić się jako ktoś oferujący przyjazne rodzinne produkty, choćby makarony Lubella.
Dla mnie to wszystko jest upokarzające, poczułem się jak debilny trybik, który zrobi tak jak mu każą. Dlatego cieszą mnie wszelkie przejawy bojkotu produktów Maspexu, czy te instytucjonalne, czy tez indywidualne. Tak działa polska firma mające w swojej grupie kapitałowej wielu znanych marek (zachęcam do szczegółowego zapoznania się z nimi, ale to np. Tymbark, Kubuś, Lubella, Malma). Chciałbym wspierać rodzimy kapitał, choćby przez patriotyczne zakupy. Tu jednak się nie da.
Wychodzi więc na to, że choć niemieckie tygrysy zabijały i jest to jeden z symboli tragicznej dla Polski II wojny światowej, to Maspex ze swoim tigerem nie jest lepszy. Zabija w nas patriotyzm, dumę narodową, wyśmiewa wszelkie przejawy podmiotowości Polaków.
I tu rodzi się pytanie gdzie jest granica normalności, na ile „władcy umysłów”, czyli spece od reklamy, mogą sobie pozwolić. Mam nadzieję, że na coraz mniej, a sprawa Maspexu i tigera nauczy „tanich skandalistów”, że to się nie opłaca. W każdym razie moja lista produktów spożywczych znacznie się ograniczyła. Mam nadzieję, że wielu osób też. Dla Powstańców, dla Kobiet, dla Katolików, dla Polaków. Warto.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz